Mimo upałów było tego trochę, sporo owoców rozdałam.
Śliwek węgierek troszkę było ,tyle co do zjedzenia, jabłka w 90% zostały rozdane, śliwki renklody przerabiałam na dżem i sok i tez 80% rozdałam.
Jeżynki kiedyś rozdawałam ,w tym roku zrobiłam dżemy ,przecierałam rozgotowane przez sitko i jest super dżemik.
Wiadomo pomidorki, na surowo,na przetwory, pyszności.
Rozmaite koktajlówki , za dużo.Próbowałam zrobić trochę przecieru ale nie jest to smaczne .W przyszłym roku chyba 4 krzaczki posadzę na bieżące jedzenie.
Ogóreczki, z tych to można sporo robić.
Pierwszy zbiór marchwi, córka coś zabrała, do kapusty poszło, marchew musi być.Było jeszcze trochę truskawek,czarnej porzeczki i czerwonej , i cebula i czosnek,sałata,pietrucha,seler,por,koper i wiśnie.Jak to na działce.
Starałam się skrupulatnie spisywać ile czego przyniesliśmy ,ceny uśredniałam i wyszło mi około 2000 zł, oczywiście roboty nie liczę, liczyłam też to co rozdałam ,może i czasami coś zapomniałam dopisać do rachunku.Za działke jest opłata 180 zł, nasion dużo nie kupowałam, nawozu też nie kupuję , no opłaca się ale trzeba to lubić.
Jeszcze raz lub dwa na działkę i koniec sezonu.
Robótkowo -powoli, 4 dzwoneczki małe zrobiłam i 4 gwiazdki, czeka to na usztywniane.
Dzisiaj tyle, zaziębienie mnie dopadło to dopiero nic mi się nie chce,dziękuję za odwiedziny i komentarze.Życzę Wam dalej cudownej,złotej,polskiej jesieni.
Super zbiory - tyle witamin :)
OdpowiedzUsuńDziałka się opłaca, nawet jeśli nie ma się warzyw, ale trochę owoców, to rekreacja jest najważniejsza.
Pozdrawiam ciepło.
Masz rację, traktuję ją tez jako przymusową gimnastykę bo wyjśc po to dobro trzeba.Nie wiem jak długo jeszcze będzie bo niestety sił brak a u ślubnego dopiero.
UsuńMieliśmy działkę przez 10 lat, od maleńkości Progenitury do czasu ich I-ej Komunii. Nawet kury hodowalismy i to wtedy nauczyłam się je sprawiać ( fuj - obrzydlistwo ) ;-(
OdpowiedzUsuńTeraz dla mnie samej to bez sensu, a Progenitura, która kiedyś pomstowała na pomoc przy pieleniu, ma teraz działki, ale rekreacyjne!
Jako młoda dziewczyna tez nie cierpiałam pielenia, w domu też mieliśmy kury .Może to dziwne ale ja lubiłam oprawić wszelki drób,ciekawiły mnie wnętrznośći, jelita itp.Może miałam miec inny zawód.
UsuńPiękne plony! Pracy i wysiłku mnóstwo ale dla takich zbiorów warto było się męczyć. Przy okazji Rodzina i znajomi też zaopatrzeni:) Maliny wyglądają tak smakowicie, aż mi ślinka cieknie:))
OdpowiedzUsuńDziękuję,cieszy każdy zbiór a malinki to są jeszcze zamrożone w skrzynkach, od niedzieli zaczynami konsumpcję malin ,trzeba robić miejsce na inne rzeczy.
UsuńWspaniałe zbiory i podziwiam Twoje rozliczenie działkowych kosztów - wszystko brzmi tak przekonująco, że pozostaje mi mieć nadzieję, że kiedyś polubię działkowe prace, bo to czysty zysk i dosłownie, i dla zdrowia:-)
OdpowiedzUsuńKiedyś bardzo nie lubiłam tych prac,przyszło z wiekiem .Sytuacja finansowa tez trochę zmusiła, nie kupiłabym dzieciom tyle truskawek aby mogły jeść do woli, miałam wtedy 8 rzędów teraz 2 rzędy.Nie żałuję, nie ma juz tyle ziemi pod warzywa,większość to trawa.
UsuńPodziwiam ale nie zazdroszczę!Takie zbiory wymagają ogromnego nakładu pracy. Po prostu trzeba kochać te prace, bo jeśli nie, to i plonów nie będzie!
OdpowiedzUsuńA pochwalić się masz czym- mnóstwo zdrowego dobra! :)
No nie wiem,działka jest dla mnie nie ja dla działki, niemniej jak są zbiory ogórków, truskawek czy malin to trzeba iść, podlewamy co drugi czy trzeci dzień.Nie wiem jak długo jeszcze bedziemy mieć tą że kości czasami bolą.pozdrawiam.
UsuńUla, imponujące zbiory a jakie przydatne:) Jak miałam działkę to szkoda mi było każdego owocu, robiłam przetwory, żeby się nie zmarnowało. Dopóki chłopcy byli mali - wszystko wykorzystywałam,potem już nie. Teraz działki nie mam, maleńki ogródeczek tylko dla przyjemności jest i cieszy :)
OdpowiedzUsuńZdrówka, kuruj się kochana, może się przemęczyłaś i dlatego Cię przeziębienie dopadło. Ciepłe z Puchatym ślę :)))
Dziękuję Aniu,z nosa leci mi jak z kranu.Profil zapraw też się zmienił odkąd dzieci na swoim.
UsuńDorodne zbiory, może powinnaś ogrodnikiem zostać ? Ja ostatnio robiłam dżem z dyni.
OdpowiedzUsuńElizo, lubię to.Żeby tylko miałam kawałek ziemi koło domu,wyprawy męczą.
UsuńWitaj Urszulko,
OdpowiedzUsuńwpadam z revizytą i odpowiedziami na zadane pytania :)
Zmieniła się cała stronka, nie tylko komentowanie ponieważ przenieśliśmy bloga na prywatną witrynę (przeszliśmy na swoje), dlatego nastąpiła zmiana adresu na : https://sikorkowepasje.pl - na który zapraszamy nadal. Serdeczności.
A co do zbiorów, to całkiem obfite. Jabłek nie lubimy ale inne smaczne owocki chętnie pałaszujemy.
Dziękuję,zauważyłam że jest zmienione .
UsuńPodziwiam Cię za trud pracy jaki włożyłaś w te wszystkie pyszności.Ileż musisz mieć satysfakcji z tych plonów :-)a Obdarowani chyba w siódmym niebie. I do tego pięknie dziergasz . Serdeczności ślę i szybkiego powrotu do pełni sił.
OdpowiedzUsuńDziękuję,plony cieszą no i kasa w kieszeni zostaje, szkoda marnować skoro są chętni.Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńPyszności u Ciebie:)
OdpowiedzUsuńDziękuję.
UsuńA popatrz, u nas marchewka jest niewykonalna, bo nie rosnie prosto w ziemie, ponoc gleba za ciezka, tak sie dowiedzialam.
OdpowiedzUsuńZazdraszczam malin! U nas w tym roku marne, podobnie jak i sliwki, jablka- scial sie majowy przymrozek.
U cioci kolo Włocławka tez przeszły mrozy i zostali bez owoców.
UsuńTo, co powiedziałaś na koniec to "święte słowa" - określenie mojej babci :) Pracę w ziemi trzeba lubić i koniec. Oczywiście odpłaca się tym niesamowicie, ale..
OdpowiedzUsuńPlony masz wspaniałe.
Tak Anno, trzeba lubić no i trochę się napracować.
UsuńNajwspanialsze skarby z własnego ogrodu :) Apetycznie wszystko wygląda :)
OdpowiedzUsuńDziękuję, jest różnica między sklepowym a moim z działki.
Usuń